No cóż...
Pojechałem ze wszystkim, co udało się uzbierać przez naszych nurasów wtedy do schroniska z przyczepą bo było tego troszkę i... zostałem potraktowany w schronisku dość nieuprzejmie. Nie chcę pisać, że zostałem potraktowany wręcz z buta, jak intruz i cholera wie po co tego frajera do schroniska przywiało, ale na pewno ja już do schroniska z niczym nie pojadę. Szkoda mi tych zwierzaków ale moja chęć niesienia pomocy zakończyła się w momencie, gdy pojechałem tam z zebranymi rzeczami i spotkałem się oko w oko z etatowymi opiekunami zwierzaków w schronisku.