przez Ryszard Szwajcer » poniedziałek, 15 września 2014, 11:39
No cóż...
Puszczałem kobietę, żeby mogła wygodnie wyjechać z podporządkowanej, bo miejsce raczej wyjątkowo niewygodne.
Podziękowała, ruszyła, zgasł jej samochód.
Zapaliła samochód i ruszyła, nie patrząc czy coś nie jedzie z drugiej strony.
Jechało. Autobus.
Gościu z portierni wyleciał, bo mówił, że patrzy przez okno a autobus na portiernię bokiem leci.
Milimetry brakowały do tego, żeby zawinął tym autobusem kobitę, mnie i jeszcze ze dwie lampy.
Autobus przeleciał praktycznie nad chodnikiem- na szczęście wyjątkowo o tej porze pustym.
Kierowca zatrzymał się na jakiś czas na chodniku i skarpie żeby pozbierać myśli, bo było baaardzo ciepło.
Jeżeli szkoła, praca, mąż lub żona przeszkadzają Ci w nurkowaniu, rzuć to wszystko w diabły i zanuraj z nami!