Niech będzie
RELACJA Z WYJAZDU DO EGIPTU moim nieco subiektywnym okiem.
Jak wspominałem trudne dość zadanie , dla mnie przynajmniej pisać o rzeczach oczywistych: było fajnie, zajefajnie etc. już kurde wali nudą. Na dodatek o nurkowym Egipcie napisano już tyle że trudno pewnie będzie znaleźć kogoś komu będzie się to chciało przeczytać do końca, o ile w ogóle zechce zacząć.
Ale niech tak będzie właśnie.
Zalecieliśmy, byliśmy i wróciliśmy, ot tak strasznie szybko minęło.
Ale , ale , osobiście odniosłem wrażenie że nasz wyjazd zaczął się znacznie wcześniej, całe planowanie, ogromny entuzjazm potencjalnych uczestników był czymś bardzo niezwykłym, i nie sposób o tym nie wspomnieć. Jedni odliczali dni, inni planowali zamach stanu, jeszcze inni aneksję Morza Czerwonego. Było także oszczędne krajowe nurkowanie co by broń Boże nie przeziębić się przed Egiptem, po, to choćby zapalenie płuc, Febra lub inna Cholera, byle nie przed.
Mnie osobiście odrobinę martwił cały ten entuzjazm ludzki, bo jeśli cokolwiek by się nie udało, przewróciło , lub zostało zawalone, nawet absolutnie nie z winy naszych organizatorów, to nasi organizatorzy mieliby zdeczko przesrane, bądź co bądź miała to być pierwsza „pełnowymiarowa” impreza EdenSport.
No cóż , organizacja na byle kogo nie trafiła i decydenci doskonale wiedzieli do kogo się zwrócić, jak zadziałać żeby wszystko miało ręce i nogi.
Na spotkaniu przedwyjazdowym poznaliśmy Marka Rokowskiego (znaczy się niektórzy Marka znają od zawsze) Dorotę i Romaniego doskonale znających realia Egiptu, nurkowanie, i organizację tego typu imprez. Co więcej okazali się ludźmi niezwykle sympatycznymi i jak się potem okazało nie mniej kompetentnymi. Ostatnie zmartwienia poszły w zapomnienie. Ot , profesjonalizm organizacyjny się czuło na każdym kroku.
No to startujemy.
Umówiliśmy się w okolicy Bielska o godzinie porannej której normalny człowiek w zegarze nie ma, a i wymówić się nie ośmieli. Tradycyjnie z jednym moim przyjacielem umówiłem się pół godziny wcześniej, z nadzieją że przyjedzie na czas i przeprosi za spóźnienie. Tak się jednak nie stało, chłop tradycyjnie zaspał jeszcze więcej, spotkaliśmy się więc dopiero na lotnisku, ale przeprosił.
Odprawa, zakupy, oględziny Airbusa A320, uspokojenie świadomych zagrożenia związanego z podróżą „latającym komputerem” ,tak tak, A320 to latający komputer, z jojstikami, systemem operacyjnym itp. zresztą może i dobrze.
Leciałem z przyjacielem „kosmitą” , jakim kosmitą ? No z takim
I niech ktoś powie że to nie kosmita.
Lot normalny, bez niespodzianek i stresów.
Zalecieliśmy w czasie dnia , więc mieliśmy w zasadzie prawie cały dzień aklimatyzacji na miejscu. Jest to dość wygodne bo trzeba się przyzwyczaić do nieco wyższych temperatur, innego miejsca, hotelu itp. nurkowanie dopiero następnego dnia.
Często się zdarza że ludzie lecą nocą , lądując nad ranem, rzucają graty w hotelu i idą na nurkowania. Zmęczeni nie wyspani, nurkują w nowym środowisku. Mało to wygodne i trochę niebezpieczne. Nam się udało inaczej. Nawet wybraliśmy się do „miasta” ładnie w parach , kurde ale dyscyplina
Nawet Ojciec Dyrektor z Szefową.
Egipt jak to Egipt gorąc , niezbyt sympatyczni ludzie, i śmieci, śmieci, wszędzie kupy śmieci, czasem przykryte warstwą śmieci, nie wiem może mam obsesją ale widzę śmieci.
Ale nic to jutro nuramy !!!
Nastało jutro, czyli dzień drugi.
Pobudka, śniadanko nawet nie złe, busik, port, stateczek , e no całkiem niezły stateczek taki przygotowany dla nurków, z pokładem nurkowym , miejscami na butle, skrzynkami itp. Dość profesjonalnie to wszystko wyglądało i napawało optymizmem. W sumie to największy statek nurkowy jakim udało mi się dotąd pływać, fajnie mnie się podoba. Jedno czego mi brakowało, no nie jedno, to sprężara no i może odrobinę środków ratowniczych, ale co tam wiadomo że w Egipcie wypadki się nie zdarzają . No to wypływamy. Statek cichy, obszerny, z pokładem powiedzmy operacyjnym , tam gdzie się szpeimy i słoneczny tam gdzie wypoczywamy
O tak właśnie
A od tyłu taki:
Ładny kurde.
Stało się , nuramy w Morzu Czerwonym. Ono takie niebieskie jest, i jak się spodziewałem wodę słabo widać.
O właśnie tak widać
Ach nasze piękne Zakrzówki , Koparki , Owity , i inne kiedy Wy tak będziecie wyglądać ?
Nuramy oglądamy, nadziwić się nie możemy. To miejsce wynagradza wielokrotnie trudy szkoleń , nurkowania w naszych „błotach” jest pięknie.
Kurde, ale wali nudą z tej relacji, ale co ja na to poradzę że wszystko jest w jak najlepszym pożądalu.
Niektórzy nasi Nurowie podobno nieco się wystraszyli, inni wszystkiego się bali , ale po „ojcowskiej” rozmowie nadal nurali , ot profesjonalizm organizatorów i o to chodzi.
Po nurkowaniach busik, hotelik , basenik. Kurde tak musi wyglądać Raj, albo lepiej Eden, a najlepiej EdenSport.
Dzień trzeci.
Siedzimy se w porcie , czekamy aż niezwykle zajęty urzędnik wyda pozwolenie na wypłynięcie.
I to jest ciekawe, bo jak by nie wydał pozwolenia na wypłynięcie , może nie wydać ? To co ? Zwiedzanie miasta ? Kto by tam jeździł po takim numerze ? , więc nie może nie wydać ? , więc po co tam siedzi ?.
Dobra płyniemy zanim głupsze myśli nas dopadną.
A na statku:
Wysmażanie
Kontemplacja
Stawanie stóp nie tam gdzie można
A nie którym ino gupoty w głowie.
A potem nuranie, nuranie, nuranie.
Dzień czwarty. (chyba jakoś taki)
Dziś będziemy oglądać rekiny. Łał rekiny mówi część nurów. Aaaaaaa, tylko nie rekiny, dodaje druga część nurów. I jest jeszcze jedna najmłodsza nuraska która mówi: nie, nie i jeszcze raz nie rekinom. I tak się też stało mimo usilnych starań rekiny powiedziały NIE.
I nie ma się co dziwić rekin też stworzenie , płynie trzydzieści najgroźniejszych drapieżców naszej planety dyszą , gwiżdżą , bąble z wściekłości puszczają , pieniąc się przy tym nie miłośiernie, tak , tak, drogie nurasy , o nas mowa , nie ma stworzenia na tej planecie które by się nas nie bało. Szkoda chciałem zobaczyć rekina.
A, i miały być dwie jaskinie, ale była tylko jedna, druga chyba uciekła, kurde nawet jaskinia ? Podobno jeden z naszych widział jak jaskinia uciekała po plaży.
Ale ta jedna całkiem ładna była.
Dzień kolejny
Nuranie , nuranie, nuranie i nuranie nocne. Inny świat. Jeszcze więcej życia, choć zdawało się po nurkowaniach dziennych że więcej już być nie może, a jednak może. Okazało się też że kosmitów jest więcej o
No i dzień ostatni, o jej jak to szybko przeleciało. Świetne towarzycho , super nury , musiało zlecieć.
Na koniec dała się widzieć Syrena , taka prawdziwa Syrena , popatrzcie sami
No i właśnie jak napisać że było super, że nie było się do czego przyczepić, że wyjazd był tak zorganizowany że uczestnik myślał tylko o dobrej zabawie, że impreza była przykładem wzorowej organizacji i jak to napisać by czytający nie zasną w czasie czytania. Nie wiem.
Wstawać mi tu , nie spać przed ekranem !!!Szkoda trzeba wracać do Polski, trochę chłodniejszej, z troszkę bardziej kapryśną pogodą, ale naszej. Trochę popracować , trochę odłożyć , na co ? No chyba wiadomo !!!
Pozdrawiam wszystkich i do następnego razu