Dzisiaj, czyli już od dwóch dni ( z małym, trzyosobowym wyjątkiem), nasza kasa spoczywa na koncie biura podróży więc mam nadzieję, że szef tego biura nie pakuje właśnie walizek...
Acha!
Odnośnie naszych wspólnych, różnych, niespokojnych myśli, to rozmawiałem wczoraj z Marcinem Hajdaszem:
w Marsa el Alam jest cisza, spokój i kompletnie Beduini nie dają się we znaki. Inaczej jest jednak podobno na półwyspie Synaj, gdzie są jakiś drobne niepokoje.
Otrzymałem również odpowiedź, że najprawdopodobniej będzie z nami Hany, o którego tak wiele osób pytało