To do cholery nie był naleśnik tylko placek, który nie wyrasta bo nie ma na czym!
Tylko raz spieprzyłam ciasto bo wsypałam pół kilo cukru a miało być 160gr bo waga krzywo stała. I co, i tak zjedli, bo mieli gastro że szok. Teraz żałuję, że to nie było pół kilo arszeniku na te niedojdy.
No i drugi raz to mi się zdarzyło poprawić przepis i zamiast tylko zanurzać herbatniki w rumie to dodatkowo wlałam go sporo do masy karmelowej i polałam jeszcze z góry. I w sumie wszystko by było ok gdyby nie fakt, że ciasto zanosiłam do szkoły mojemu angliście.