No cóż...
Trudno odmówić racji.
Ja zawsze mówiłem, że nawet na pokazach basenowych, jak mamy chwilkę czasu, to cały czas ćwiczymy bo do mistrzostwa o jakim marzymy, to nam jeszcze daleko.
Dlatego też mając ładnych parę tysięcy godzin spędzonych pod wodą, cały czas ćwiczę.
Myślę, że takie koleżeńskie i przyjacielskie wskazywanie sobie nawzajem jakichś niedociągnięć technicznych w czasie nurkowania, jest bardzo potrzebne.
Nie zawsze wszystko widzimy takie jakim jest postrzegane z boku, więc czasami wskazanie błędu czy nawet zwrócenie uwagi na zagmatwanie w konfiguracji sprzętu, krzyżowanie się węży lub innych usterek od przyjaciela z boku jest wielce pożyteczną radą.
Dlatego faktycznie powinniśmy ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć, gdy czas po temu. A czas i możliwości ćwiczenia są na basenie, gdzie jest i ciężko - bo płytko, ale i mega wygodnie bo jasno, czysto i pełno naokoło płytek, stanowiących rewelacyjne punkty odniesienia przy ćwiczeniu pływalności, prawidłowego trymu i wielu innych samodoskonaleniach technik nurkowych.
Na wodach otwartych, możemy mieć ten luksus, że wykorzystujemy umiejętności i technikę wyuczoną na basenie.
Przy dobrej technice i umiejętnościach, opływaniu i prawidłowej pływalności oraz trymie, możemy nurkować w nieco większych zakresach głębokości, niż głębokości "ćwiczebne" z zakresu kursu "Bubblemaker"
Po swoich ostatnich doświadczeniach i obserwacjach basenowych z nurasami i nuraskami, którzy już naprawdę skończyli kursy podstawowe dość dawno temu dopiszę jedynie, że w wielu przypadkach naprawdę najwyższy czas, aby przypomnieć sobie podstawowe znaki nurkowe...
Ale to chyba powinienem napisać w innym dziale, jednak tak mnie teraz naszło.