No i stało się!
Byliśmy, zobaczyliśmy, zanurkowaliśmy, zwiedziliśmy i co najważniejsze zjedliśmy!
Pod Edenem spotkało się "troszkę" samochodów, w liczbie 7, z naszymi nurasami i ich najbliższymi.
Kolejne 3 samochody, dołączyły na trasie, w którą wyruszyliśmy zaraz po całkiem sprawnym spakowaniu sprzętu.
Piękna pogoda (oczywiście wcześniej zamówiona i zaklepana), nastrajała nas bardzo pozytywnie i trasa do Trzebini przebiegła dość szybko i sprawnie.
Oczywiście nie obeszło się bez awarii jednej z bryk, która straciła nagle... hamulce...
Jej kierowca jednak radził sobie całkiem nieźle i koniec, końców dotarliśmy bez większych problemów na miejsce.
Nad trzebińskim Balatonem, przywitał nas w tak sympatyczny i przyjacielski sposób sam szef nadbalatońskiej bazy Posejdon - Sebastian Matyjaśkiewicz, że od pierwszej minuty poczuliśmy się w jego bazie jak długo oczekiwani i wytęsknieni goście.
Nawet ilość naszych nurasów w liczbie 21!!!- go nie przeraziła i zaprosił nas wszystkich do siebie.
Po prostu rewelacyjny i niesamowicie życzliwy facet!
Przygotowaliśmy się do nurkowania i... zeszliśmy pod wodę.
Ze względu na sporą ilość nurkujących, podzieliliśmy się na dwie grupy.
Początki ( jak to zwykle bywa) były trudne ale w końcu opanowaliśmy troszkę skopaną przez nas otchłań i "w kupie" zaczęliśmy się przemieszczać do przodu.
Rolę przewodnika naszej grupy przejął Sławek.
Po całkiem zgrabnej "przejażdżce" wzdłuż ścianek, po dnie do wagonika, później po torach, zakończyliśmy nurkowanie płynąc na azymut do naszego brzegu pod wodą.
Udało się trafić bez pudła w nasze miejsce. Całe nurkowanie zajęło nam prawie 50 minut.
Ponieważ nadarzyła się okazja połączyć zabawę i przyjemność z pożytecznym, udało się pozbierać przy okazji nurkowania całkiem sporo śmieci z dna Balatonu.
Po wyjściu z wody, na grillu czekały już na nas gotowe do wchłonięcia specjały.
Część ekipy zastanawiała się nad ewentualnością ponownego nurkowania ale zbliżające się czarne chmury jednak ostudziły te zapędy.
Po wielkiej i smacznej wyżerce, doszło do "płetwoczynów", ponieważ Robert właśnie obchodził oficjalnie swojego setnego nura. Po przyjęciu wielu czułych "pocałunków" Neptuna, ślicznie i grzecznie podziękował i odszedł nieco na bok wylizać to, co się troszkę zaczerwieniło od pocałunków, czyli... hmmm. "policzki?"
Po bujnych i gorących rozmowach w dużej głównej grupie oraz później podgrupach, spakowaliśmy sprzęcior i wyruszyliśmy w drogę powrotną.
Już w trasie powrotnej dogonił nas deszcz, więc decyzja o nie nurkowaniu drugi raz po obfitym grillu, była jak najbardziej słuszna.
W Edenie po rozpakowaniu sprzętu jeszcze mała kawa na postawienie na nogi i do domu.
Wizurka na Balatonie nie powaliła nas na kolana- jakieś max 2m i to ze świeżego napłynięcia.
Ogólnie Sebastian ma plany i wizję stworzenia nad Balatonem naprawdę fajnego miejsca nurkowego z wieloma atrakcjami dla nurów i bardzo, bardzo jemu tego życzymy.
Na razie atrakcji jest jeszcze niewiele ale zauważyliśmy, że Sebastian bardzo pracuje nad uatrakcyjnieniem akwenu.
Balaton zaliczony przez EdenSport!
Teraz czekają nas kolejne wyzwania i kolejne niezbadane i nieobnurkowane przez nas miejsca nurkowe.
Wielkie dzięki wszystkim obecnym za rewelacyjną atmosferę, fajowego nura i fantastyczne towarzystwo!
Do następnego, wspólnego nura!!!