Dzisiaj byliśmy pierwszy raz po mroźnej zimie pobawić się z latawcem i spróbować swoich sił w powerkiting'u.
W ruch poszedł 5-cio metrowy miękki kite. Były to jego pierwsze loty na nowych linkach, tak więc dużo czasu poświęciliśmy na ustawienia i dopasowanie długości do jakości
Zabraliśmy z nami mountainboard, więc próbowaliśmy trochę pojeździć, lecz jest to tak trudne do opanowania, szczególnie w dość długiej trawie, że po 20 metrach zazwyczaj kończyło się lotem do przodu bez deski.
Ogólnie rzecz biorąc nieźle nas "wysmyrało" po trawie i dopiero przed chwilą pozbyłem się ostatnich źdźbeł trawy z uszu i nosa. W sumie dzisiaj przejechałem po trawie na plecach i tyłku spokojnie z 50 metrów! ale czego się nie robi dla dobrej dawki adrenaliny i udanego treningu.
Musimy się nauczyć panować nad latawcem w 100% jeśli chcemy wejść z 3 razy większym na wodę.
Udanym pomysłem było przypięcie się liną do drzewa i ubranie się w uprząż. Dało to niezły efekt karuzeli. Przy dobrych lotach wzbijaliśmy się na 2 metry i przelatywaliśmy około 5 metrów w bok. Gorzej było z lądowaniami. Co tu dużo gadać! Wiele ciekawych "akcji" nagraliśmy i w wolnej chwili zmontuje je w jakiś ciekawy filmik