Ponieważ mam nieco zmasakrowaną szczękę przez naszą umiłowaną i nieocenioną Gosię, nie mogę uczestniczyć w nurkowaniach, na które jedzie Sławek z ekipą i włazić do wody w najbliższy weekend. Mam zatem drobne pytanko: Czy macie jakieś propozycje, co możemy robić w sobotę i niedzielę?
Jeszcze leczymy zakwasy w rąziach po ostatnim poniedziałku na "łejkach" i nartach wodnych, wiec proponuję nie wymyślać nic wysiłkowego na ręce bo okazało się, że zakładanie spodni z takimi zakwasami to mały pryszcz w porównaniu z samodzielnym ogarnięciem się w toalecie
Może jakiś mały rajd rowerowy?
Jakaś wspólna, mała, miła i spokojna wycieczka rowerowa połączona z wizytacją w jakiejś przytulnej lodziarni?
Albo coś inkszego?