Musze Ci powiedzieć Jarku, że jako podobno 100% facet, schowałem się oczywiście w najgłębszej dziurze i siedziałem po cichutku aż cała awantura ustanie, kulki przestaną świstać koło uszu opadnie pył i adrenalina, przez którą chyba ustrzeliłem w końcu kogoś ze swoich i to nie raz.
Później, po wszystkim, po prostu niczym kapitan schodzący ostatni z mostka, chciałem wyjść jako zwycięzca ale kobiety jednak tym razem nie dały rady w walce z przeważającymi siłami wroga. Jako martwy kapitan fatalnie by wyglądało moje "schodzenie z mostka", wiec trzeba się było dobrze schować i przeczekać
Później schodziłem jako prawie ostatni ale z całą skórą. Tylko nie wiem, dlaczego mnie dzisiaj tak napierniczają łydki, po których obrywałem?!
Jednak jak już sobie tak siedziałem cichutko schowany w czeluściach przepastnych śmieci w najciemniejszej jamie, to spozierałem na nasze kobitki i muszę z uznaniem przyznać, że były wyjątkowo dzielne, powabne w tej walce i mocno zachęcające... cokolwiek to nie znaczy. A jak kucały, to tak fajnie te kurde spodnie opinaly te... i w ogóle...
Słowem, walczyły jak lwice, nie oddając żadnego miejsca bez zaciętej walki o każdy centymetr powierzchni. Byłem i jestem z nich dumny
Lulka- gdybym to ja wcześniej wiedział, to ja bym być może nieco inaczej wszystko rozegrał i niczym kapitan z Costa Concordii zaprosił Ciebie do mojego bezpiecznego schronienia, gdzie i nawet góra (ta część do igraszek)tapczanu się znalazła a świat? Niech się morduje i zabija...