No coś w tym jest , przychodzę do pracy skoro świt ok 9.30. Wita mnie fajna sekretarka ... (a nie to Janusza , trochę pojechałem) Ciekawe czy ona ... (no nie istotne) w każdym razie kawka , śniadanko , forumek Eden Sport , jakaś literaturka , opierdziel pracownika , a co niech wie kto jest szef
, potem jakiś telefonik , ooo już 15,00 no to do domku. No nie jeszcze spojrzenie ile dzisiaj konto urosło , coś nie urosło
, a tak intensywnie pracowałem
.
Sorry Sławek musiałem to z siebie wyrzucić