No więc, relację pierwszego dnia czas zacząć !!
Jesteśmy na lotnisku.... w POLSCE, a dokładniej dalej w KATOWICACH.
Przyjechaliśmy na lotnisko o godzinie 3:15, przeszliśmy zdanie bagażu i odprawę celną. Była godzina 4:00
Po chwili dowiedzieliśmy się, że nasz lot jest opóźniony o 45 minut. Pomyśleliśmy "SPOKO" jakoś damy radę.
Po 20 minutach okazało się, że nasz samolot jeszcze nie wystartował z Tunezji i właśnie startuje, także do naszego wylotu trzeba będzie poczekać około 3 godziny. No więc? CZEKAMY! o godzinie około 7:00 pokazały się pierwsze twarze w uniformach "BINGO" które oznajmiły nam wszystkim, że samolot jest zepsuty od ponad 12 godzin, że czekają na części już 12 godzin i nie wiadomo kiedy te części tak na prawdę dotrą... Tym samym okazało się, że wcale nie wyleciał i nadal stoi na lotnisku w TunezIji.
Około godziny 8:30 (Po 5 godzinach spania, leżenia, gniecenia się i łamania kości kręgosłupa na metalowych, twardych i cholernie niewygodnych ławkach) Zostaliśmy wypuszczeni ze strefy wolnocłowej na teren lotniska.
Założyliśmy naszą małą rumuńską wioskę na krawężniku niedaleko głównego wejścia. Tak też grupą około 70 osób (większość samolotu) przesiedzieliśmy ponad godzinę. Później zerwał się chłodny wiatr i rozpylił nas po kawiarniach lotniska. Co poniektórzy prowadzili rozmowy z obsługą BINGO, która zdecydowała żeby nas wszystkich wysłać do hotelu na 3 GODZINY!! Wszyscy jednogłośnie uznali to za bezsens, bo zanim byśmy dojechali, dostali pokoje to już musielibyśmy wracać na lotnisko (przy dobrych wiatrach). BINGO podjęło decyzję, że postawią nam obiad i tak też się stało. Siedzimy w jakieś 100 osób w restauracji nad terminalem i czekamy na ciepły posiłek. (Kanapki, wodę i batona dostaliśmy już wcześniej, jak wypuścili nas ze strefy wolnocłowej)
Generalnie cyrk na kółkach. Wszyscy ludzie wyglądają jak ZOMBI, przez brak snu, lub 5 minutowy sen na "bardzo wygodnych" ławkach.
Samolot już leci i o 12:30 ma wylądować. Około 13 W końcu wylatujemy! Ufffff.
Trzymajcie kciuki!