przez Ryszard Szwajcer » wtorek, 26 listopada 2013, 23:20
Drgnęło w temacie naszego pozwu przeciwko BINGO!
Drgnęło a nawet ruszyło z miejsca!
Dzięki nieocenionej pomocy naszej Reni mamy już prawnika, który będzie reprezentował nas przed sądem w kwestii naszych roszczeń odszkodowawczych od linii lotniczych BINGO.
Na chwilę obecną jesteśmy po rozmowie, na którą stawiłem się z Jarkiem K. (tym od Reni), by przedstawić całokształt sprawy.
Reprezentować nas będzie mecenas Krzysztof Kowalski, posiadający kancelarię zarówno w Bielsku, jak i w Warszawie, co znacznie uprości temat, ponieważ rozprawy toczyć się będą właśnie we właściwości miejscowej przewoźnika, czyli w Warszawie.
Zostaliśmy przygotowani, że przewód sądowy może się ciągnąć nawet dwa, trzy lata, zanim zapadnie wyrok. Jednak zwłoka przy naszej wygranej oznaczać będzie, że nasze roszczenia odszkodowawcze wypłacone będą wraz z naliczonymi odsetkami za cały okres.
Biorąc pod uwagę, że najprawdopodobniej będzie nas 40 osób, to dla nas całkiem niezła sumka choć dla Bingo pewnie raczej mało odczuwalna.
Do 15 grudnia dostarczę naszemu prawnikowi resztę dokumentacji dotyczącej wyjazdu i rozpoczynamy działania w Warszawie zaraz po nowym roku.
Ze względu na raczej nieskomplikowany kontakt oraz szerszą możliwość powiadamiania wszystkich zainteresowanych o postępach sprawy a także dyspozycyjność i konieczność niezbyt wygodnego dojeżdżania na każdą rozprawę do Warszawy, zobowiązałem się osobiście reprezentować naszą grupę oraz zostać osobą kontaktową. Jeżeli jest ktoś, kto chce również pomóc w reprezentowaniu naszej grupy, zapraszam do współpracy.
Aby złożyć pozew zbiorowy do sądu, będziemy musieli wpłacić 2% ogólnej sumy roszczeń.
Dodatkowo aby nasz mecenas miał jakąś sumę na "rozruch" sprawy, również będziemy robić zbiórkę od wszystkich uczestników.
Jeżeli wygramy sprawę, to wszystkie poniesione koszty zostaną nam zwrócone. W cywilizowanym kraju prawa i sprawiedliwości wygranie w ciągu tygodnia tak oczywistej sprawy byłoby oczywistą oczywistością. Jednak w naszym, pięknym kraju, będziemy po prostu musieli się troszkę najeździć do Warszawy i poudowadniać, że nie jesteśmy wielbłądami i wcale a wcale nie służyło nam jako wczasowiczom koczowanie ponad 12 godzin na krawężniku przy lotnisku oraz, że to na prawdę nie ma nic wspólnego z radosną zabawą na wypoczynku i ogólnie pojmowanymi wczasami w ciepłym kraju...
To na razie tyle.
O postępach sprawy, będę informował na bieżąco.
Jeżeli szkoła, praca, mąż lub żona przeszkadzają Ci w nurkowaniu, rzuć to wszystko w diabły i zanuraj z nami!