Aaaa dzieńdoberek, dzieńdoberek!
Wczoraj się zbierało, aż lunęło a dzisiaj od rana najpierw dżdżyło i przeszło... w regularny opad ciągły.
Ja jestem już po dwukilometrowym świńskim truchcie z parasolką w deszczu, bo musiałem zostawić brykę w firmie reklamowej do podniesienia jej i tak znikomej wartości, ponieważ ruszyło mnie sumienie i jak pisała onegdaj fachowczyni pewna od reklamy - "naszego samochodu w ogóle nie widać".
Zatem potruchtałem czem prędzej do innych ale prawdziwych fachowców, by naszą firmową "żabę" uświetnić napisami wszelakimi, coby była tak widoczna z daleka, żeby nam jej nikt nie ukradł... na przykład na złom
