Ja też
Ale nie powiem kto to, bo jak zwykle się obrazi, bo on ma strasznie delikatną psychikę. Do tego nie będzie już miał na znak nienawiści do nas co zerwać ze swojego samochodu i będzie musiał zabrać się np. za pozostałe jeszcze listwy.
Nie wypełniam więc punktu nr 5, ponieważ już nie chce mi się pisać, że:
Cały czas jeszcze czekam jak na szpilkach, czy przypadkiem ..... nie będzie chciał jednak tradycyjnie w takich sytuacjach odpuścić, ponieważ :
- ma sprawunki najwyższej wagi do załatwienia
- samochód się rozkraczył
- pomimo wielkich starań, samochód się nie rozkraczył ale za to wzięła go kobieta i teraz nasz umiłowany Sancho nie ma czym dojechać
- jest po dalekiej trasie
- jest przed jeszcze dalsza trasą
- jego 8* hotel okazał się jakąś porażką i kompletnie się nie wyspał
- mało prawdopodobne ale... zaspał.
- ma kompletny zajob w sklepie, więc nie ma kto byczyć się w pozycji "rozwalony" na leżance i śrutować słonecznika
- nagle i znienacka kręgosłup coś jakby ten tego i kurde niestety nie da się
- nastąpił nagły i zmasowany atak kataru, który równie nagle i w cudowny sposób przejdzie na widok oddalającego się w kierunku Krakowa nurkowozu
- w sobotę wyhaczył jedyny odstający gwóźdź w platformie i znowu kolano cieknie
- ból zęba
- ból lędźwi
- ból głowy
- ból zęba
- ból zatok
- ból nogi
- ból dupy
- mam spodnie z lampasami w praniu i muszę iść do masazżstki
- ale Rysiek pamiętaj - tylko po cycuszki
- a gdzie Janusz?
- nie nooo, przyjechałem rano żebyś nie mówił, że nie chciałem z Wami jechać ale... nie jadę bo nie dam rady.
- źle się czuję, (w domyśle - bo co miałem tam zawieźć to zawiozłem już ekstra wczoraj)
- Rysiek nie opowiadaj głupot! Chciałem jechać ale... ( konieczne energiczne wymachiwanie rękami)
Dlatego nie powiem za żadne skarby o kogo chodziło!
Chciałem wysłać posta ale widzę, że już mnie Andrzej uprzedził