21.06.2015 Warsztaty wiosłowania

[Ryszard Szwajcer]

Dawno, dawno temu, gdy byliśmy nad wielką wodą gdzieś w zachodniej Polsce, grono starych, wytrawnych i wielce doświadczonych nurasów wpadło na genialny pomysł, by zanurkować w tym jeziorze.
Ale nie tak, jak cała reszta nurasów-żółtodziobów, tylko jak przystało na stare wilki morskie, czyli daleko od stałego lądu, przy dzikiej wyspie. Trzeba jednak tam było jakoś dopłynąć, bo „z płetwy” było lekko za daleko i pewnie jeszcze byśmy tam płynęli. Jak na zaradnych, samowystarczalnych, bardzo doświadczonych wodniaków przystało, powstała pierwsza, czyli najbardziej sensowna myśl: wypożyczymy łódki i nimi tam dopłyniemy!
Jak ekipa pomyślała, tak uczyniła.
Ponieważ było nas nie małe stado, łódek też trzeba było i kilka. Bosman ośrodka dwoił się i troił, żeby sklarować dla nas cały, niezbędny sprzęt pływający. Tym bardziej się starał, im bardziej był przekonywany, że ma do czynienia z prawdziwymi wilkami morskimi, którym wielkie fale i sztormy nie straszne wcale a wcale.
Łódki przygotowane stoją na przybrzeżnej mieliźnie. Znosimy sprzęt nurkowy do łódek i już oczami wyobraźni widzimy jak wspaniali, odważni, smagani przez wiatr i morską bryzę prawdziwi mężczyźni, wyruszają swoimi skorupkami bez cienia strachu na podbój mórz i oceanów, gdy kobiety i dzieci, żegnają swoich mężów i ojców z wilgotnymi oczami, machając usmarkanymi od płaczu chusteczkami.
Duma rozpiera nam serca i piersi, na brzegu stoi tłum gapiów a my, dzielnie wsiadamy do łódek wypełnionych nurkowym szpejem.
Wypychamy łódki z mielizny, najlepsi z najlepszych chwytają za wiosła iii…
Na plaży, na pomostach, na kempingu, nawet z lasu, dobiegają do nas gromkie ataki niepohamowanego śmiechu.
Czar wilków morskich prysł a zgromadzona wzdłuż brzegu publiczność zrywa boki ze śmiechu.
Wilki morskie nie potrafią wiosłować i kręcą bączki łódkami w miejscu, ku uciesze zgromadzonej gawiedzi. Najpierw łamie się jedno wiosło, za chwilkę drugie, część wytrawnych nurasów próbuje ze wstydu ewakuować się z łódek, o mało nie zatapiając całego zabranego ze sobą dobytku.
AAALLLEEE WSTYD!!!
Przez kolejne dni, ci bardziej ambitni, zaraz po przełknięciu okrutnej porażki, wstydu i upokorzenia, uczyli się wiosłować, żeby już nigdy więcej nie wzbudzać wesołości i litości u tych, co patrzą na poczynania niezdarnych nowicjuszy w wiosłowaniu.
Prawdziwy nuras czy nuraska, nie tylko powinni dobrze nurkować.
Powinni znać się na meteorologii, powinni znać podstawowe techniki linowe, powinni umieć dopłynąć wszędzie na silniku i na wiosłach, gdy ten odmówi posłuszeństwa.
Prawdziwe, dobre i bezpieczne nurasy, powinny być dobrze i wszechstronnie wyszkolone. A nauki nigdy za wiele.
Dla czego o tym piszę?
Już niedługo, może nawet w przyszły weekend, w czasie zajęć nurkowych na jez. Łąka koło Pszczyny, nasi klubowicze będą mieli możliwość popływać sobie na pontonach klubowych i nauczyć się wiosłowania.
To nic nie kosztuje a nauka i frajda z popływania sobie po jeziorze „tam i sam” może być wielka!
Dlatego nasza propozycja jest taka, żeby osoby, które są chętne na zabawę z wiosłowaniem, po prostu pojawiły się nad jeziorem, gdy będziemy prowadzić zajęcia z nawigacji podwodnej i popływały sobie na wiosłach, pontonami klubowymi.

Przy sprzyjającej pogodzie, spotykamy się nad jeziorem w najbliższa niedzielę, czyli 21 czerwca 2015r i ćwiczymy!!!
Prosimy o zastanowienie się i zaplanowanie sobie niedzieli tak, żeby jednak troszkę pouczyć się wiosłowania.
Przypominamy, że w ośrodku Madagaskar, jest możliwość wypożyczenia również desek windsurfingowych, rowerków wodnych, kajaków, oraz po prostu wybyczyć się i poopalać na trawie nad wodą.
Zapraszamy do wspólnej zabawy


A poniżej gościu też kręci baczki, lecz nie do końca takie, jak nasi koledzy
https://www.youtube.com/watch?v=Ofq_nl366VM

[Ryszard Szwajcer]

Ze względu na kiepskie prognozy pogody na jutro ( niedziela, 21.06.2015), czekamy jeszcze na ewentualną zmianę i rozdmuchanie deszczowych chmur. O godz. 8.00 damy znać, czy spotykamy się na Madagaskarze koło Pszczyny, czy jednak przenosimy zajęcia na inny termin.