przez Ryszard Szwajcer » niedziela, 6 września 2015, 19:31
wierz mi, że nie były to jaja. To była prosta sytuacja, która jak się okazuje nad wyraz często się zdarza.
Jedna osoba ma awarię automatu oddechowego (octopusa) i nie widzi, że traci sporo czynnika oddechowego. zauważa to przepływający nieopodal z naszą grupą Patryk. Podpływa do tego człowieka i pokazuje, że jego automat ma duży stały wydatek. Człowiek patrzy, po czym kontroluje manometr i widzi, że ma 40 at powietrza. W tym momencie jego partnur pokazuje brak powietrza. No i się zaczyna jazda na całego. Ten z uszkodzonym automatem udaje, że nie widzi kolegi i zaczyna się oddalać bo boi się w jakikolwiek sposób pomóc a drugi jest tak przeważony, że nie jest w stanie już wypłynąć sam na powierzchnię.
Ale była jazda!
Nawet na ćwiczeniach z ratownictwa nie za bardzo jest jak opracować taki scenariusz, który się wydarzył bo na warsztatach uczymy się w beznadziejnej sytuacji zrzucać pas, żeby się tego nie bać i zapamiętać ten ruch. Tutaj zabrakło jakichkolwiek odruchów ratujących życie. Tutaj była tylko beznadziejna sytuacja. Jak to dobrze, że byliśmy obok, bo byłoby bardzo nie wesoło dzisiaj na Zakrzówku.
Jeżeli szkoła, praca, mąż lub żona przeszkadzają Ci w nurkowaniu, rzuć to wszystko w diabły i zanuraj z nami!