Mówiłem...mówiłem............
29.09.2015-Safaga
Owego dnia pamietnego wstało mi się jak zwykle kole godziny 4.00-czyli normalnie jak zwykle
Po obejrzeniu wschodu słońca oraz wyczynów naszych matrioszek ze wschodu udałem się na kawkę(mój przemiły współwspacz pokojowy Janusz dokonywał poranny toalety)Jest 06.30 , jadłodajnie otwierają o 07.00-kacapy krążą.O 07.03 otwierają przybytek z paszą,robi się młyn-kołchoz walczy-my z Ryśkiem przeskakujemy ciała leżące w wejściu i zdobywamy bohatersko dwie bułki na ośmiu-znaczy się-nie zginiemy
Po konsumpcji zdobywam sobie kawcię,siadam skromnie z boku se siorbie.Nagle lekkim kłusem na jadłodajnie wpada koleżanka nuraska,bo właśnie się obudziła i za chwilę mamy wyjeżdżać-i wcale nie chodzi tutaj o Anitę ,ale to wcale.Nabrała se wściekle słonego sera,polała go wściekle słodkim miodziem i doszła do wniosku że to jeszcze nie je to
Więc wzięla pie...pio...prrrrr........kużwaaaaaaaaaaaa-takie cuś co stoi na stole i jest w tym mielony pieprz.Jak się zamachnie....no jaaaaakkkkkkk.To cuś się otwiera,w powietrzu powstaje mgła pieprzowa,Droga Mleczna i Mgławica Andromedy jednocześnie.Milkną rozmowy,światło niknie-głucho wszędzie.Mgła opada-na pobojowisku Anita bez szwanku,a my wszystkie mamy czerwone ślepia i inne takie tam.Ja się dowiaduję com cebulak zwykły jest bo nawet nie wiem jak się doprawa kawę do konsumpcji
Ale nic-jedziem do mariny i w morze.Dzisiaj nuramy na Panorama Reef-nuranka proste,głębokość nie większa niż 400m,ale my schodzimy na regulaminowe 20-cia-nie więcej-nooooo-kurna
Schodzimy pod wodę na te 20-m. a tam jakiś wysyp muren.Jedna taka ogromna to chyba znajoma Ryśka(ta co Go nie chciała zeżreć w zeszłem roku-czemu się akurat nie dziwie) bo omijają się szerokim łukiem
Tak se nuramy i nuramy a potem je po ptokach i wracać do otelu sławetnego AMWAJ wracać cza-a jak cza to cza.Po kolacji wew owem sławetnym otelu siedzimy i pytlujemy,a co śmiechu i zabawy było , to niemiara
Z NAMI OSIĄGNIESZ DNO.