Wstaję sobie dzisiaj skoro świt 0 7.30 rano, spozieram za okno a tam...
SZOK!!!
SŁOŃCE!!!
Podrapałem się to tu, to tam ( jak to każdy facet z rana
) i wytężam oczy w kierunku przyklejonego do okna termometru.
Słupka tej niby rtęci, brak...
Poszedłem po "patrzałki".
W okularach jakoś od razu niby lepiej. Ale tylko niby...
Słupek się znalazł lecz dość nisko, bo na 13 kresce, choć na szczęście jeszcze w plusie.
To nas pogoda ostatniego lata rozpieszcza pomyślałem. Dobrze chociaż, że jest słońce, bo w końcu koło południa jakoś ogrzeje powietrze i może być całkiem miły dzionek.
Godzina 9.30
Zaczyna się chmurzyć a znad Kóz popinkalają sobie w naszym kierunku ciężkie, ołowiane chmury.
Godzina 9.45
Cholerna, dupna, czarna chmura wisi nad Edenem, otoczonym ścianą deszczu!
No to już dzisiaj chyba za ciepło raczej nie będzie!
Po prostu zarąbiste lato! Nie ma co..
Niestety kurna na to wpływu nie mamy, choć trzeba się gruntownie zastanowić w spólnymi siłami na spotkaniu piątkowym podjąć jakieś wiążące decyzje.
Skoro było takich dwóch, co ukradło księżyc, to może my, z Egiptu wrócimy ze słońcem?
Może choć złota, polska jesień nas ciut rozpieści?