Dzisiejszy dzień, jako kolejny minął nam na wytężonej pracy w Edenklubie.
Dzięki Adamowi, mogliśmy już sobie po raz pierwszy w naszym klubie "zapodać" kawę i herbatę, choć warunki jeszcze były deczko spartańskie. Adam wraz z Olo walczyli dalej dzielnie ze ścianami. Sławek najpierw ze mną i z Patrykiem walczył z wieszakami na skafandry i jackety oraz z przymierzalnią, później Sławek przeskoczył do montażu nowego oświetlenia z Oskarem.
Natalia i Żaba, walczyły z pracami porządkowymi, z którymi wczoraj uwijała się Marta. Kompletnie nie wiem, dlaczego aż tak się kurzy podczas wiercenia sufitu i ścian
W międzyczasie odwiedziło nas jak co dzień sporo naszych nurasek i nurasów, choć nadal nie ma jak się wygodnie rozsiąść, bo kanapy są jeszcze nie ustawione jak należy. Myślę, że już niedługo będą, bo dzisiaj właśnie zakupiliśmy pod nie wykładzinę, więc będzie je można powoli ustawiać na właściwym miejscu.
Oczywiście po przykręceniu ekranu do ściany, żeby znowu nie zakurzyć wszystkiego.
Przez ściany i zamknięte okna, kuszą nas cały czas zapachy McDonalda. Nie wiem czy w ostateczności dobrze się skończy takie sąsiedztwo bo coś czuję, że będzie to moim przekleństwem w walce z nadwagą...
Nawet nasze nurasy, które generalnie nie przepadają na co dzień za jedzeniem z "Maka", nie wytrzymały ciśnienia zapachów i zapodały sobie ich specjały.
Przy tak hurtowych zamówieniach, jakie ostatnio pojawiają się w "Maku" oddalonym od nas o jakieś 15 metrów, trzeba będzie koniecznie pomyśleć o dogadaniu się w sprawie jakichś rabatów dla naszych nurów
Kolejne dni, upłyną na robieniu instalacji wodociągowej w łazience i powoli organizowaniu sali sprzedaży. Jeżeli prace będą tak szybko i sprawnie postępowały dzięki rewelacyjnej, nieocenionej i tak licznej pomocy naszych nurasów i nurasek, to już w tym tygodniu zaczniemy działać na ostro jako centrum i klub EdenSport
Mam nadzieję że uda się nam stworzyć naprawdę superaśny klimat w naszym Edenklubie !