Patrząc na to, co już się u nas dzieje, to brakuje tylko faktycznie kamery i nakręcania wszystkiego, bo jest śmiesznie.
Też żałuję czasami, że tak niewiele się u nas kręci i raczej wykorzystuje zdjęcia.
W sobotę na imprezie Kuba opowiadał, że o mały figiel nie uległ pierwszemu wypadkowi nurkowemu i to we własnym domu...
Podczas przymierzania pianki tak się zamotał w nogawki, że gichnął sobą o ziemię. Mało brakowało a zaliczyłby głową stojącą nieopodal szafkę... Taki to nurkowy wypadek by się przytrafił i to co najmniej kilkadziesiąt kilometrów od naszego nurkowaiska
Jakby to jeszcze nagrać...
