przez Ryszard Szwajcer » niedziela, 6 listopada 2011, 21:56
Bardzo często jest to efekt, który wpajają sami instruktorzy prowadzący szkolenia podstawowe i kolejne.
Konkurencja na rynku jest spora i wielu wychodzi z założenia, że jeżeli zdyskredytuje, zmiażdży i wdepcze w bagno konkurenta, to klienci przyjdą wtedy tylko do niego.
Podobnie jest od pewnego czasu ze sprzętem, cho ostatnimi czasy temat się nieco już zużył i uspokoił.
Jest sprzęt "koszerny" i reszta badziewia.
Na czym polega to niby badziewiarstwo nie koszernego sprzętu?
Na tym, że nazwa sprzętu nie zaczyna się na literkę "A", "H" lub "L"...
Osoby, które miały okazję poznać kunszt dobrego, bezpiecznego, solidnego i doświadczonego instruktora, choćby reprezentował federację nurkową o nazwie "dupy nad dupami", będą do niego walić drzwiami i oknami.
Jeżeli jednak trafią na cwaniaczka, który potrafi się nieźle czaić, to nawet gdy będzie reprezentował najbardziej prestiżową czy najbardziej rozbudowaną organizację nurkową na świecie, jak tylko poznają się na tym patałachu, po prostu od niego uciekną.
Myślę, że więcej dobrego instruktorzy zrobiliby, prowadząc z sercem i oddaniem swoje szkolenia, niż opowiadać bzdury na temat różnych federacji i siać ferment, zamęt i nienawiść.
Najwięcej zależy we wszystkich szkoleniach, niezależnie od federacji, od doświadczenia,zaangażowania i powołania do pracy instruktora a nie od tego, jaki jest mocny w gębie.
To przykre, że niektórzy instruktorzy, być może na przykładzie jednego, niesolidnego przedstawiciela innej federacji, potrafią zdyskredytować całą federację nurkową.
Nie ma się co przejmować!
Jeżeli ktoś zaczyna wyśmiewać się z jakiejkolwiek federacji, zanim jeszcze nie pozna umiejętności, wiedzy i doświadczenia partnera nurkowego, trzeba olać takiego kiepa, bo inaczej na prawdę nie można tego wyrazić...
Jeżeli szkoła, praca, mąż lub żona przeszkadzają Ci w nurkowaniu, rzuć to wszystko w diabły i zanuraj z nami!