Ja próbuję dojść do siebie i powrócić do rzeczywistości.
Z Oskarem zaczęliśmy rozkręcać fury, żeby coś z nimi porobić. Oskar zrobił to, co miał najważniejsze w swojej i stwierdził, że nie ma na razie "veny".
Ja zepsułem w naszym nowym nurkowozie wszystko co mogłem zepsuć i takowoż stwierdziłem, że nie mam dzisiaj "veny", więc poskręcałem tyle, ile mogłem poskręcać do kupy ze zdemolowanych anten i pozostawiłem to na czas, gdy wejdę już w normalny rytm pracy. Niestety kilka rzeczy muszę odkupić, bo się deczko pourywało. Stanowczo za dużo siły we mnie drzemie i teraz nie mamy ani zwykłego radia ani CB. Mamy za to wszystkie elementy w strzępach.
Tak się zastanawiam, że to było tylko 6 fantastycznych dni a pozostawiły one tak poważne piętno na mojej delikatnej, dziecięcej psychice
, jakby to było co najmniej pół roku...